Rubinowy Książę
15,00 zł – 100,00 zł
Opis
W chwili, gdy mgielny wilk porwał duszę Mili, życie Sephory wywróciło się do góry nogami. Jak na potomka bogini przystało, postanowiła wyruszyć siostrze na ratunek.
Do pomocy miała owianą legendami dziewczynę z tatuażem na szyi (której wszyscy życzą śmierci), przestraszonego dowódcę straży (z alergią, przez którą ciągle pociągał nosem) i przeklętego parobka (który podejrzanie wiele wie na temat cmentarzy). Niestety już na początku wyprawy zadzierają z najgroźniejszym kambionem w całym imperium. Tylko pomoc Rubinowego Księcia może uratować ich przed gniewem Yotama Szorstkopalcego i wyciągnąć duszę Mili z Otchłani. Zwłaszcza, że za rogiem czai się rewolucja, a lud z całych sił pragnie obalić imperatora. Czy w świecie pozbawionym słońca może zalśnić iskierka nadziei? Jedno jest pewne – to nie jest miejsce dla bohaterów.
Informacje dodatkowe
Data premiery | wrzesień 2019 |
---|---|
Ilość stron | 510 |
Gatunek | fantastyka |
ISBN | 978-83-66070-91-2 |
Tylkomagiaslowa –
Zaczynając od okładki jak to u mnie zwykle bywa, powiem szczerze – od razu wpadła mi w oko. Czerwone oczy oraz ich dziwny właściciel. Zaintrygowało mnie to spojrzenie. Nad tytułem znajduje się jakby pałac, zamek, który troszkę kojarzy mi się z serią Wieczne życie – Geny Showalter. Ona miała w tej trylogii świetne okładki i tak jakoś mi się z nią częściowo skojarzyło. Już nie mogę się doczekać wersji papierowej. Wiem, że będzie miała kremowe strony, dużą, czytelną czcionkę oraz to, co kocham najbardziej – skrzydełka. Teraz zostaje mi czekać do premiery, kiedy to na Instagramie w mojej relacji na pewno się pochwalę tym egzemplarzem, bo jestem przekonana, że będzie robił niemałe wrażenie.
Jest to moje pierwsze spotkanie z autorką i całkiem udane. Wszak nie sądziłam, że aż tak przypadnie mi do gustu powieść z gatunku fantasy, polskiego autora… Tak, ja nie przepadam za fantasy, no chyba, że nie jest to odpychająca lektura, nudna jak flaki z olejem i przede wszystkim trudno napisana. Nie spodziewacie się, jakie było moje zdziwienie gdy odkryłam, że autorka ma na swoim koncie już kilka innych powieści! Jak dobrze, że jest serwis lubimyczytać – który zawsze podpowie i pokaże co nieco. Czyta się tę historię niezwykle szybko i z wielkim zainteresowaniem. Nawet ktoś, kto nie obraca się w tym gatunku może się zaciekawić, tak jak to było w moim przypadku. 🙂 Pióro autorki jest lekkie, przystępne, pozbawione blokad. Myślę, że kiedyś być może skuszę się na jej jakąś powieść. Zresztą jakby czasem kiedyś powstał ciąg dalszy do Rubinowego księcia – to z całą pewnością bym się skusiła! Mamy tutaj specyficzne pióro, ponieważ momentami ironia sypie się tutaj w większej ilości. Momenty, w których uśmiech sam ciśnie się na nasze usta… Kąśliwe uwagi, często trafne sprawiają, że lektura nie jest nudna. Polecam już teraz!
Całą recenzja na blogu, gdzie serdecznie zapraszam. 😉
Jessica –
W polskiej fantastyce sporo się ostatnio dzieje. Tak jak nieosiągalną dla innych pozycją cieszy się taki Sapkowski, czy Kossakowska, tak gdzieś daleko poza światłami jupiterów chowa się Pani Worobiec ze swoimi książkami. To nie jest moje pierwsze zetknięcie z jej twórczością i przyznać muszę, że z pozycji na pozycję, czuję się coraz bardziej zauroczona!
Tym razem poznajemy świat fantastyczny – Żywą Ziemię, na której góruje Pałac Światła, a z niego imperator oświetla całe swoje państwo. Tak, tutaj to człowiek jest bogiem. To wokół niego kręci się życie i mimo, że wątek Pana Światła jest tylko poboczny, to mnie zaciekawił chyba najbardziej. Znudzony imperator ma bowiem niejedną tajemnicę, której nie pozwala odkryć aż do ostatnich stron. No i Delara! Córka imperatora zasługuje na własną książkę, bo jej wątek nie jest nawet drugoplanowy. Dziewczynka pojawia się epizodycznie, ale jak się to poskłada do kupy, to też można się nieźle uśmiać. I to jest chyba naaaaajwiększy plus tej książki – każdy ma tutaj swoje miejsce i swoją historię. Wszystko splata się w całość, ale nie mamy takiej sytuacji, jaka zdarza się najczęściej, że wokół głównego bohatera wszystko się kręci, a reszta jest tylko statystami w jego historii. O nie! Nie w Rubinowym Księciu!
A sam Rubinowy Książę? Zaskoczyło mnie, kim się okazał. I jaki się okazał. Żałuję, że jego wątek nie był rozwinięty, ale jakby rozwinąć wątek każdego w pełni, to by wyszło lekko 1000 stron zamiast 500. A objętość książki też zasługuje na plus. Fabuła jest mistrzowsko wyważona. Akcja biegnie wystarczająco szybko, żeby się nie znudzić, ale nie na tyle szybko, żeby trzeba było za nią biegać z zadyszką.
Główni bohaterowie również do siebie przyciągają. Mamy romantyka Avalona, którego dobroć bije z każdej strony. Nie miał w życiu łatwo, ale nie poddał się. Nie chcę spoilerować, ale podobało mi się zakończenie jego wątku. Chociaż jeszcze bardziej spodobało mi się zakończenie wątku Ollina xD Było zaskakujące i tak jak cały czas Ollin działał mi na nerwy, tak pod koniec zaczęłam go nawet tolerować, a po wyjaśnieniu jego wątku, wręcz mnie rozbawił i niecierpliwie czekam na rozwinięcie jego historii, bo ma zadatki na najciekawszą moc, jaką spotkałam w książkach fantastycznych. Zakończenie wątku Czerwonej Salamandry z kolei wywołało we mnie najwięcej emocji. Przez dobre 10 minut wpatrywałam się w ścianę i próbowałam nie ryczeć. Bardzo specyficzna bohaterka. Urzeka mnie to, że nie jest typową panienką typu „czekam na księcia z bajki, który mnie uratuje, bo jestem taka słaba i nieporadna”. To silna babka, która nie boi się zadbać o siebie. Wie, że jeśli tego nie zrobi, to nikt inny o nią nie zadba. Właśnie dlatego zamiast stawać do głupiej walki, woli uciec. Choć nie zawsze jej się to udaje. Boże, naprawdę polubiłam tych bohaterów… mam straszną, straszną nadzieję, że autorka napisała już kontynuację i wkrótce nas nią uraczy.
Super! Naprawdę super! Moje najlepsze odkrycie fantastyczne tego roku!
ZKsiążką –
Milę poznajemy w momencie, gdy podejmuje decyzję o ucieczce z rodzinnego domu, wraz z pracującym tam parobkiem, do którego żywi romantyczne uczucia. Zakochani jednak nie mają szansy na życie, przy swoim boku, gdyż niespodziewanie pojawia się mgielny wilk, porywając duszę dziewczyny. I tu, tak naprawdę zaczyna się prawdziwa pełna niebezpieczeństw przygoda. Siostra Mili, Sephora, postanawia wyrwać siostrę ze szponów cienia, zbierając do tego przedsięwzięcia najdziwniejszą ekipę, z jaką mogłaby wyruszyć. Złodziejka z Ciętym językiem, Kapitan straży oraz zakochany parobek. Do tego wszystko niesamowicie wykreowany przez autorkę świat, przedstawiony w najmniejszych szczegółach! Ciemne cmentarze, szalony grabarz i słodki kerberos z trzema głowami! Dzieje się wiele, lecz w tym wszystkim mamy czas poznać każda w postaci. Zasmakować ich uczuć, takich jak strata miłości, oraz zwątpienie, ból czy poświęcenie siebie samego dla przyjaźni, która zrodziła się niespodziewanie. Jeżeli zastanawiacie się, czy przeczytać Rubinowego księcia, to naprawdę warto! Fantastyka jest czymś, czego większość czytelników nie docenia, a to spory błąd! I ta właśnie książka jest na to dowodem.
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4893392/rubinowy-ksiaze/opinia/53817648#opinia53817648
Hybrisa –
„Kiedy świat się wali, tylko w przestrzeni ramion bliskiej osoby człowiek jest w stanie znaleźć odrobinę otuchy.”
Już sama okładka „Rubinowego księcia” – szczególnie drapieżne, krwistoczerwone oczy wilka, przyciągają wzrok. A jak jest z wnętrzem? Przekonajmy się i zajrzyjmy do środka.
Kiedy istota z Cieni, mgielny wilk, porywa duszę córki zamożnego szlachcica na jej ratunek wyrusza niemrawa ekipa: opiana złą sławą, legendarna złodziejka, pechowy dowódca straży walczący z chronicznym katarem, skażony chorobą i odrzucony przez społeczeństwo parobek oraz dziedziczka wspomnianego wcześniej szlachcica oraz jednocześnie siostra porwanej. Żeby odzyskać światło dziewczyny i zwrócić jej życie muszą udać się aż do Otchłani – a w towarzystwie takiej zgrai bardzo wiele może się wydarzyć i trzeba będzie się niezwykle natrudzić, żeby nie stracić przy tym głowy.
„- Wiesz, mam taki fajny czasomierz, który poza godziną pokazuję stan moich emocji. – Salamandra wyciągnęła przed siebie nadgarstek i spojrzała na jedną z bransoletek. – Zgodnie z przypuszczeniem wciąż mam gdzieś twoje groźby.”
Pierwszym co rzuca się w oczy jest niezwykle rozbudowany świat z rozległą historią. Na kartach powieści pojawią się niezliczone opowieści o bogach, ich rodzinach, powstaniu człowieka czy wizji piekła. Sami ludzie mają niezwykłe moce powiązane bezpośrednio z kamieniami szlachetnymi, które mogą uczynić ich silniejszymi – choć nie mają nieograniczonych mocy. Nie bez znaczenia jest też kolor krwi i oczu. Od niego zależy rola oraz status społeczny, a nawet to czy dana osoba nie zostanie całkowicie wykluczona ze społeczeństwa i odrzucona.
O każdym bohaterze książki bardzo wiele się dowiadujemy. Nie tylko poznajemy dogłębnie jego osobowość i charakter, ale również historie oraz wiele pomniejszych anegdotek z przeszłości, które nie zawsze mają znaczenie w całości powieści. Bohaterów jest na prawdę wielu. Od głównej ekipy ratunkowej, po całą rodzinę królewską i na grupie rebeliantów kończąc.
Jednym z największych plusów jest wciągająca fabuła i ciekawa akcja. Postacią, która od pierwszej chwili skradła moje serce, był Remarco. I zdecydowanie nie narzekałabym gdyby było go jeszcze więcej. Trzeba również przyznać, że każdy bohater na łamach powieści przechodzi ogromną przemianę wewnętrzną, i to w większości bardzo pozytywną przemianę. Elementem co do którego nie jestem do końca przekonana jest styl. Niby książkę czyta się szybko i przyjemnie, jednak nie zawsze humor pasował mi do całości powieści i powagi sytuacji. Był nieco satyryczny co gryzło mi się z wydarzeniami w książce. Wolałabym żeby humor był bardziej zrównoważony, a zachowanie bohaterów adekwatne do danej sytuacji albo wręcz w drugą stronę – prześmiewczy, komediowy i satyryczny. Wtedy na miejscu byłby „Łupin Hood” czy budyń czekoladowy lub pizza w czasach przypominających średniowiecze.
Zabrakło mi również więzi z głównym bohaterem. Przez powieść przetoczyła się masa bohaterów i każdego poznaliśmy dość dogłębnie, poprzez wnikanie w jego psychikę i historię, a z nikim konkretnym nie poczułam żadnej głębszej więzi. Samego tytułowego Rubinowego Księcia było niezwykle mało i odniosłam wrażenie, że pojawił się tylko na chwilę, a jego udział w wydarzeniach był ledwo zauważalny. W porównaniu z innymi wątkami bardzo spłycony i okrojony został motyw miłości Salamandry. W porównaniu do innych historii, ta mogłaby być o wiele bardziej ciekawa, a została przedstawiona nieco „po łebkach”. Na szczególną uwagę jednak zasługuje ciekawe zakończenie, gdzie autorka nie jeden raz i nie dwa, zaskoczy czytelnika.
„Rubinowy książę” to powieść łącząca w sobie specyficzny rodzaj humoru, niesztampowych bohaterów i wciągającej akcji. Nieco zbyt rozbudowany świat odbił się kosztem na odbiorze głównych bohaterów, których było za dużo (choć każdy miał swój mały udział w ogólnych wydarzeniach). Nie była to powieść idealna, czułam, że czasami coś mi między kartami zgrzyta i nie pasuje do całości, jednak czytało się ją dobrze, a samych bohaterów dało się polubić.
Basior –
Krótko o fabule:
Dusza ukochanej córki rzeźnika zostaje porwana przez mgielnego wilka i zaciągnięta do Otchłani. Jej bohaterska (wku***ca) siostra Sephora postanawia wyruszyć jej na ratunek. Do pomocy ma przeklętego parobka, zakatarzonego strażnika i… no właśnie – i postać, która wzbudza największe emocje – tajemniczą Czerwoną Salamandrę, która skrywa niejedną tajemnicę.
Moja opinia:
Jakby mi ktoś powiedział, że to polskie, to bym nie uwierzył! To JEST AŻ TAK DOBRE, że spokojnie mogłoby podbić zagraniczne listy przebojów, a autorka powinna królować na wszystkich konwentach fantasy!
Po pierwsze: bohaterowie! Każdy wyjątkowy i dopracowany co do najmniejszego szczegółu. Wielowymiarowi i barwni. Na początku poznajemy Czerwoną Salamandrę, która bije się ze złodziejami. Szybko widzimy w niej złodziejkę pozbawioną skrupułów. Niektórych może odrobinę zirytować, mnie jednak ciekawiła od pierwszych stron – z czasem przekonujemy się, że pod maską skrywa wiele doświadczeń i emocji. Zaskoczy Was, oj zaskoczy. W następnej kolejności poznajemy Avalona – parobka na dworze rzeźnika. Avalon jest przeklęty i uznany za skażonego, ale to nie jest w stanie go złamać. To romantyk o nieskalanym sercu. Niestety nie ma łatwo w życiu. Dostaje po tyłku tyle razy, że w końcu się buntuje i zaczyna walczyć o swoje. Później poznajemy dwie chyba najbardziej irytujące postacie – wspaniałą, bohaterkę Sephorę i zakochanego w niej przygłupa Ollina. Ona dostaje wszystko, na co zasłużyła, a on boi się własnego cienia. Muszę przyznać, że dopiero pod koniec poczułem do niego sympatię. Ale to nie wszyscy! Mamy jeszcze całą plejadę osobowości – podstępnego Tweardy’ego, zaskakującego imperatora (my favourite xD), wściekłą Slazirę, okrutnego Yotama i kobieciarza Remarco (potrafię sobie wyobrazić, jak czytelniczki będą do niego wzdychały).
Po drugie: świat! Czegoś takiego jeszcze w żadnej książce nie spotkałem! Nowa ziemia, nowe prawa, nowy porządek, nowe religie, nowe pojęcie śmierci (duży plus!), nowe pojęcie duszy, nowe bóstwa… a wszystko dopracowane i w pełni spójne. Szczęka mi opadała w niektórych momentach i nie zbierałem jej aż do samego końca, który też nie jest zbytnio schematyczny. Oczekujemy jednego, nastawiamy się na drugie, a wychodzi trzecie. Wszystko spina się w spójną całość. Wszystkie wątki pięknie się domykają. Że coś takiego powstało w naszym kraju? No to największe zaskoczenie! Mam nadzieję, że autorka nie spocznie i będzie rozwijała dalej tę historię, bo widzę duży potencjał. Czekam na więcej! Na kolejne 500, albo i więcej stron! Chcę jeszcze wrócić do tego świata i z niecierpliwością będę obserwował poczynania pani Worobiec. WIĘCEJ TAKICH autorów nam trzeba!
monika-lukomska1983 –
Recenzja ,, Rubinowy książę” @Beaty Worobiec.
Jakiś czas temu trafiłam na powieść o tajemniczym tytule ,, Rubinowy książę” i postanowiłam zgłosić się do jej recenzji. Po jej otrzymaniu zabrałam się do jej czytania i stwierdziłam, że jest to bajka dla dorosłych o rzeczach, które wymyśliła Autorka.
Opowiada Ona historię Sephory, potomka bogini, która wyrusza w podróż by ocalić duszę swojej siostry Mili z rąk mgielnego wilka, a dokładnie rzecz ujmując od Pana Światła. Do pomocy miała kobietę z tatuażem na szyi, przestraszone dowódcę straży i parobka. Jednak już na samym początku pojawiają się problemy.
Czy wyjdą z tego żywi, dowiecie się z lektury książki.
Pierwsze na co zrobiłam uwagę to było bardzo dość lekkie pióro autorki, różnorodność bohaterowie i ich kąśliwe uwagi sprawiające, że szybko Mi się ją czytało i to jeszcze z wypiekami na twarzy, chcąc wiedz jak zakończy się ta historia. A zakończenie będzie dość zaskakujące.
Dowiadujemy się w niej, że podążając za czymś nieosiągalnym nie widzimy tego co jest widoczne na pierwszy rzut oka.
Dowiadujemy się o przyjaźni.
,,Różnili się od siebie wszystkim i chyba właśnie dlatego jeszcze nie zginęli.. Wiedział że sam nie może niczego dokonać, ale kamiennokrwiści to zwierzęta stadne. Nie zostali stworzeni do życia w pojedynkę. We wszystkich większych projektach najbardziej liczyła się współpraca. Czuł że z tą dwójką może nawet zmienić świat. Przyjaźń dała mu wewnętrzny spokój, którego tak bardzo potrzebował. Już nie musiał się martwić, że jest sam na świecie.”
Autorka powieści posługuje się niesamowitą wyobraźnią, stwarzając świat mgielnych Wilków, rubinowego księcia, kamiennokrwistych.
Jeśli jesteś fanem fantastyki i wątku miłosnego oraz siłę przyjaźni sięgnijcie koniecznie po tę powieść, a gwarantuje Wam niesamowitą dawkę humoru oraz możliwość przeżycia emocji i uczuć oraz przygód głównych bohaterów.
Snieznooka –
„Rubinowy książę” przykuł moją uwagę, kiedy po raz pierwszy pojawił się w publikacjach Wydawnictwa Waspos, krwistoczerwone, wygłodniałe oczy hipnotyzowały mnie na tyle, że chciałam przeczytać opis fabuły książki autorstwa Beaty Wrobiec. Czy fonemem magnetycznej okładki nie sprawi, że powieść okaże się rozczarowaniem? Nie wiedziałam, nie miałam także żadnych informacji o autorce, postanowiłam się nie zniechęcać, a przede wszystkim nie nastawiać do lektury w żaden sposób i zrecenzować powieść, jeśli nadarzy się taka możliwość. Ku mojemu zaskoczeniu udało się, książka dotarła, a ja mogłam zmierzyć się z czerwono kim wilkiem w walce nie tylko na spojrzenia.
Wilk przebywający na okładce jest istotą cieni, określany mianem mgielnego wilka, który porwał duszę pewnej dziewczyny, córki bardzo zamożnego szlachcica- Mili. Bestii taka zniewaga nie może przejść bez żadnych konsekwencji, a biedna dziewczyna nie może stracić życia w tak młodym wieku. Trzeba więc zrobić wszystko, co tylko można, aby sprowadzić ją z powrotem. Sephora jest siostrą Mili, jest gotowa zrobić wszystko, aby odzyskać siostrę, nawet udać się do Otchłani, jeśli będzie to konieczne. Naturalnie nie zrobi tego sama, z pomocą przecież będzie miała większe szansę na to, aby jej misja się powiodła, prawda? Zbiera więc nieco nieporadną na pierwszy rzut oka ekipę, ale lepsza taka niż żadna. Kto się w niej znalazł? Złodziejka z Ciętym językiem, Kapitan straży oraz zakochany w Mili parobek. Tak, jak wcześniej wspominałam, celem podróży jest Otchłań, a misją odnalezienie światła należącego do biednej dziewczyny. Czy im się to powiedzie? Może się wydawać, że w niczym nie przypominają bohaterów z komiksów, twardych wojowników, czy nawet grupy Avengers, ale czy to ma znaczenie? Kiedy działa się z odpowiednich pobudek, nawet najmniejsze żyjątko potrafi odnaleźć w sobie siłę, aby przeciwstawić się wszelkiemu złu. Bohaterowie chociaż niepozorni mają w sobie coś więcej i wzbudzają w czytelniku ogromne pokłady sympatii, dzięki czemu czytanie książki było dla mnie prawdziwą przyjemnością.
Beata Wrobiec pokazała, że można stworzyć świat, dobrze go rozbudować i nie przytłoczyć czytelnika mnogością informacji na jego temat. Potrafiła dobrze wyważyć powieść i wpleść w nią odpowiednie informacje, które są niezbędne, aby wyrobić sobie nie tyle własne zdanie, ale rozeznać dokąd nas zabrała. Zawsze interesowała mnie wizja stworzenia życia, światła, ciemności, nieba i piekła, dlatego chętnie wręcz pochłaniałam coraz więcej informacji, które przekazywała Wrobiec. Chociaż już wcześniej spotykałam się z motywami zależności koloru krwi, magii kamieni, nigdy nie pomyślałabym o tym, żeby to wykorzystać w życiu ludzi. O czym mowa? Autorka pokazała, że ludzkie moce mogą w pewien sposób być złączone z kamieniami szlachetnymi. Kamienie mają swoje ograniczenia, ale z całą pewnością mogą uczynić człowieka silniejszym. To tylko namiastka ciekawostek, które odnalazłam w powieści, a myślę, że mogą Wam się spodobać, czy też zachęcić do lektury.
„Rubinowy książę” jest powieścią, która z całą pewnością nie rozczarowuje, zapewnia nam dobrą zabawę i ciekawych, nietuzinkowych bohaterów, których obdarzymy sympatią. Nie są niejacy, pozbawieni kolorów, czy pasji. Podczas czytania powieści oddałam się jej bezgranicznie pozwalając porwać do samiutkiej Otchłani. Postać tytułowego Rubinowego Księcia jest świetna! Chciałabym, aby było go w powieści nieco więcej, ale nie można mieć wszystkiego, prawda? Sama fabuła nie jest przytłaczająca, mamy czas potrzebny na to, aby poznać każdego bohatera, jego bolączki, a co ważniejsze dostrzec przemianę. Dialogi nie są sztywne, wypadają bardzo naturalnie. Styl pisania autorki jest przyjemny w odbiorze, co sprawia, że jeszcze trudniej jest się oderwać od książki. Humor przedstawiony przez Wrobiec jest specyficzny, jednak ja nie miałam z nim problemu, myślę, że z Wami będzie podobnie.
„Rubinowy książę” ukazuje, że polska fantastyka ma się całkiem dobrze, wiadomo, że mamy w niej wzloty i upadki, są gusta i guściki o nich się nie dyskutuje. Jest to powieść, która zaskakuje i broni się sama. Fabuła jest świetnie dopracowana, bohaterowie zapadają w pamięć, nie są przekalkowani, tylko różni, dlatego też zapadają czytelnikowi w pamięć. Mam wśród nich swoich faworytów, jestem ciekawa, czy Wam także tak bardzo się spodoba, jak mnie.
Ania Ociepa –
Bardzo ciekawa nowa pozycja w świecie polskiej fantastyki. Dużo akcji, poczucie humoru, intrygujący bohaterowie. Czyta się lekko i przyjemnie. Z końca książki wynika, że zapowiada się kontynuacja, więc z niecierpliwością czekam na drugą część – na pewno przeczytam!
Ofcourse –
fantastyczny świat, super bohaterowie i purrus <3 polecam!